Ponad rok pieczenia słodkości i pisania, ponad 100 wpisów i teraz 1000 fanów na Facebooku - dziękuję! Kiedy zaczynałam prowadzenie bloga to nie sądziłam, że z moim słomianym zapałem zajdę tak daleko ;) By uczcić tę niesamowitą okazję przygotowałam torcik, który uzależnia smakiem - idealne połączenie czekolady i pomarańczy.
Biszkopt:
3 jajka
pół szklanki cukru pudru
pół szklanki mąki (pszenna, w tym łyżka tortowej)
3 łyżki kakao
pół łyżeczki proszku do pieczenia
Orange curd:
2 pomarańcze
3 jajka
pół szklanki cukru
łyżka mąki ziemniaczanej
łyżeczka oleju
Krem kakaowy:
250 ml śmietanki 30%
3 łyżki cukru pudru
2 łyżki kakao
W pierwszej kolejności pieczemy biszkopt. Białka ubijamy na sztywno, po czym łyżkami dodajemy cukier puder. Gdy masa będzie jednolita, dorzucamy żółtka i porcjami dosypujemy mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia i kakao. Ciasto przelewamy do małej blaszki z dnem wyłożonym papierem do pieczenia, wyrównujemy wierzch. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i pieczemy 30 minut. Wyjmujemy, rzucamy z wysokości kolan i wrzucamy z powrotem do ostudzenia.
Pomarańcze dokładnie myjemy, ścieramy z nich skórkę i wyciskamy sok. Dodajemy jajka, cukier, mąkę i olej, mieszamy trzepaczką aż do połączenia się składników. Garnek z masą wstawiamy na najmniejszy palnik i bardzo powoli podgrzewamy, cały czas mieszając. Krem powinien mieć mocno budyniową konsystencję, więc chwilę musicie poczekać zanim zgęstnieje.
Dobrze schłodzoną śmietankę ubijamy na sztywno (pamiętając, żeby naczynie w którym ubijacie było suche). Dodajemy kakao i cukier puder, miksujemy chwilę do połączenia się składników.
Wystudzony biszkopt przecinamy na 3 blaty, które przekładamy kremem pomarańczowym (odrobina zostaje do degustacji na żywo ;). Torcik obkładamy masą kakaową, dekorując w dowolny sposób. Ja wykorzystałam płaską tylkę Wiltona nr 124, żeby po bokach zrobić falbanki.
Wystudzony biszkopt przecinamy na 3 blaty, które przekładamy kremem pomarańczowym (odrobina zostaje do degustacji na żywo ;). Torcik obkładamy masą kakaową, dekorując w dowolny sposób. Ja wykorzystałam płaską tylkę Wiltona nr 124, żeby po bokach zrobić falbanki.
Jak przy każdej ważnej okazji, musi być Bon :) Ostatnio nawet zawisł u mnie na ścianie, to chyba już idzie za daleko... :D
Bardzo ciekawy przepis, smaki idealnie się ze sobą komponują :-) zjadłabym :-) gratuluję i życzę dużo więcej sukcesów :-)
OdpowiedzUsuńWyśmienity torcik- tym razem skubnę przepis na orange curd:) Gosiu życzę Ci kolejnych smacznych lat blogowania i wiele radości i sukcesów w blogowaniu! A ostatnio oglądałam fajny film z Bon Jovim:) Sylwester w Nowym Jorku bodajże:))
OdpowiedzUsuńPięknie ozdobiony! Aż mam ochotę porwać jeden kawałek :) Dziękuje za dodanie przepisu do akcji o pomarańczach. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńświetny torcik! gratuluję rocznicy i życzę sukcesów!
OdpowiedzUsuńGratuluję kochana! :*
OdpowiedzUsuńA na torta to bym takiego wpadła :D
Gratulacje! ozdobiony ślicznie! brawo!
OdpowiedzUsuńps. przypominam o moim czekoladowym konkursie !:)
Elegancki tort! Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuń