Biała czekolada musiała się tutaj pojawić prędzej czy później, jako że jestem jej absolutnie i dozgonnie oddaną fanką. Niby to nie jest właściwie prawdziwa czekolada, bo nie zawiera ani grama nawet najbardziej podłego kakao, jednak intensywnie słodki i zdecydowany smak jest właśnie największą jej zaletą. W połączeniu z słonymi dodatkami komponuje się idealnie!
tabliczka białej czekolady
pół szklanki śmietanki 18%
pół kostki masła
2 jajka
szklanka cukru
1,5 szklanki mąki
aromat migdałowy
Na górę
pół szklanki cukru
pół szklanki wody
opakowanie śmietanki 30%
1/4 kostki masła
łyżeczka gruboziarnistej soli
100 g migdałów
3 łyżki oliwy
Masło, cukier, połamaną czekoladę i śmietankę wrzucamy do garnka i na bardzo małym ogniu podgrzewamy, żeby składniki połączyły się ze sobą. Cały czas mieszamy, bo spalona czekolada średnio smakuje w ciastach. Można też zminimalizować ryzyko katastrofy i rozpuścić tabliczkę w kąpieli wodnej.
Kiedy słodka masa odrobinę przestygnie, dodajemy po trochu mąkę, za każdym razem dokładnie mieszając. Wbijamy jajka, wlewamy 3 krople aromatu migdałowego i znowu mieszamy - równie dobrze nada się tutaj mikser, o ile ktoś akurat nie wyrwał od swojego kabla i posiada sprawny. [*] Wylewamy na posmarowaną masłem blachę i pieczemy w 180 stopniach 15-20 minut.
Jak wynika ze zdjęcia poniżej w piekarniku może pojawić się obcy, który przejmie jakąś część ciasta. Uspakajam - po wystudzeniu wszystko wraca do należytego porządku :)
Kiedy nasze ciasto się piecze, możemy się zabrać za przygotowanie karmelu, co wcale nie jest aż tak skomplikowane, jak się wydaje. Cukier wysypujemy równo na dno w miarę wysokiego garnka, włączamy średni ogień i zostawiamy w spokoju, znaczy się nie mieszamy, nie przesypujemy, nie gmeramy. Po kilku minutach kryształki powinny się zacząć rozpuszczać, po kilku następnych - zbrązowieć. Kiedy to nastąpi, powoli, ale to bardzo powoli, wlewamy wodę, która zacznie pryskać na wszystkie strony (tak, to po to był ten wysoki garnek). Energicznie mieszamy do czasu uzyskania jednolitej masy, dolewamy śmietankę i gotujemy do czasu zgęstnienia - powinno to zająć jakieś 5 minut. Na samym końcu dodajemy masło, mieszamy.
Kolejnym etapem będzie przygotowanie solonych migdałów, które tak na marginesie fantastycznie smakują z piwem i gdyby nie miały kalorii pewnie żywiłabym się tylko nimi. Całe opakowanie wysypujemy na blachę, obtaczamy w oliwie i gruboziarnistej soli - staramy się rozłożyć je tak, żeby nie leżały jeden na drugim. Piekarnik podkręcamy do 200 stopni i wstawiamy orzechy na 20 minut, w międzyczasie mieszając je 3-4 razy. Finalnie powinny lekko ściemnieć.
Migdały wrzucamy do przygotowanej wcześniej masy karmelowej, delikatnie mieszamy. Całość przekładamy na ciasto czekoladowe i wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę. Efekt - niesamowity!
Czy wy też kochacie tę piosenkę w każdym możliwym wydaniu? :)
TAAAK!!!!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńOj ależ bym zjadła takie ciacho :) super!
OdpowiedzUsuńsmakuje obłędnie, więc zachęcam do pieczenia :)
Usuń