Pamiętacie ciasto piernikowe, które przygotowałam kilka tygodni temu? Ja też nie pamiętałam. Chodzi o ten przepis. Na tyle przyzwyczaiłam się do widoku ciasta w lodówce, że musiałam je podświadomie uznać za jej integralną część, dlatego zamiast upiec piernik tydzień temu, żeby miał czas na zmięknięcie, upiekłam go dopiero teraz. No ale...
Piernik pieczemy w 170 stopniach co najmniej godzinę - mój ma wysokość ok. 5 cm i musiałam potrzymać go chwilę dłużej, żeby się dopiekł. Wystudzone ciasto przekładamy na ściereczkę, obkładamy skórką z jabłka (zmięknie szybciej) i zawijamy.
Mimo że piernik jest po upieczeniu twardy jak kamień, radziłabym uważać z jego przekładaniem. Bo jak nie to...
Coś czuję, że to będą fajne święta! :)
Świetny piernik. : )
OdpowiedzUsuńJa niestety nigdy jeszcze nie pokusiłam się o przygotowanie ciasta z takim wyprzedzeniem. Podziwiam! Z pewnością jest aromatyczny i intensywny w smaku! : D
Pozdrawiam
Chyba dobry, ale sama go ostatecznie nie spróbowałam - podzieliłam go na pół i oddałam do dwóch dobrych domów - jedna połóweczka została zjedzona, kiedy był jeszcze twardy, więc chyba wszystko okej :D
Usuń