Jak wiadomo promocje w Tesco są jedną z największych inspiracji kulinarnych :D Szalona przecena na pięknie wyglądające ananasy przyciągnęła mnie więc w ciągu kilku sekund. Przygotowany na ich bazie cudowny krem, konsystencją przypominający lemon curd równie dobrze możecie wykorzystać w tarcie, rogalikach czy po prostu wyjadając ze słoiczka.
Pineapple curd:
ananas (ok. 500g)
3 żółtka
pół szklanki cukru
połowa cytryny
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1/4 kostki masła
Spód:
200g herbatników
1/4 szklanki kakao
pół kostki masła
Kruszonka:
szklanka mąki
pół kostki masła
pół szklanki cukru
1/4 szklanki kakao
Ananasa dostosowujemy do miski, obierając tego świeżego lub odcedzając konserwowego. Pokrojony w mniejsze części owoc miksujemy, dodatkowo przesiewając przez sitko, żeby uzyskać idealnie gładki krem. Mieszamy z żółtkami, cukrem i mąką, przekładamy do garnka i powoli zagotowujemy, cały czas mieszając. Gotujemy kilka minut do zgęstnienia w stopniu przypominającym budyń, dodajemy masło i sok wyciśnięty z połówki cytryny i podgrzewamy jeszcze chwilę.
Połamane herbatniki miksujemy z kakao i połową kostki rozpuszczonego masła. Po łyżce masy przekładamy do papilotek, delikatnie przyklepując, a następnie wykładamy lekko wystudzony krem ananasowy. Składniki na kruszonkę mieszamy ze sobą i kruszymy w palcach, a następnie przekładamy na górę naszych babeczek. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175 stopni przez 35 minut.
Mimo że właśnie spadł śnieg i mam wrażenie małej apokalipsy, dzięki ananasowi mogłam się przez chwilę poczuć chociaż trochę wakacyjnie :) Być może trochę pomogło w tym pół butelki Malibu. Być może.
Już w czerwcu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz